„Kurier Łódzki” został założony w 1918 r. przez mecenasa Jana Stypułkowskiego. Wraz z nim powołał do życia tabloidalną popołudniówkę „Echo”.
Nakład „Kuriera” na początku lat 30-aniach niedzielnych i konkurował skutecznie na gruncie łódzkim z dwoma innymi dziennikami: łódzką „Republika”, z dziennym nakładem sięgającym 20-
Długoletnim redaktorem naczelnym „Kuriera Łódzkiego” był znakomity dziennikarz Czesław Gumkowski, który jednak po konflikcie z właścicielem gazety w 1938 r. odszedł do „Kuriera Warszawskiego”.
„Kurier Łódzki” przez większość źródeł do dziejów prasy polskiej jest uważany za organ „Chrześcijańskiej Demokracji”, jednak oficjalnie we wszystkich międzywojennych indeksach informatorów prasowych figurował jako „pismo narodowo–bezpartyjne”. Ze względu na swój wyraźnie komercyjny charakter gazeta po przewrocie majowym w 1926 r. przeszła na pozycję przychylnej neutralności wobec „piłsudczyków”. Dostarczała informacji nie biorąc udziału w większych dyskusjach na temat aktualnej sytuacji społeczno-
Wydawnictwo Stypułowskiego posiadało swoją drukarnię przy ul. Radwańskiej 2, w której ok. 1930 r. zamontowano pierwszą w Łodzi maszyną rotacyjną.
Na początku lat 20-
Prawie w tym samym czasie swój niedzielny dodatek ilustrowany zaczęła wydawać konkurencyjna „Republika”, pod tytułami „Panorama”, a następnie pod tytułem „Republika. Ilustrowany dodatek tygodniowy”. Kilka lat później, ale tylko przez trzy lata (1927–1930), dodatek ilustrowany wydawało też rzemieślnicze „Hasło Łódzkie”.
Regionalnie „Łódź w Ilustracji” była z nich niewątpliwie najlepsza, czego wyraźnym dowodem są jego roczniki stosunkowo często spotykane w antykwariatach, zbiorach prywatnych lub oferowane na aukcjach Allegro. Najczęściej są porządnie oprawione. Na terenie Łodzi bez większych trudności można do nich trafić w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej i Miejskiej im. J. Piłsudskiego, które dysponują pełnymi zestawami roczników. Ponadto można go przeglądać w postaci cyfrowej poprzez stronę internetową Biblioteki Uniwersyteckiej
Od tego dodatku najczęściej zaczynają kwerendę wszyscy poszukujący konkretnych zdjęć z okresu Łodzi międzywojennej. Poza tym „Łódź w Ilustracji” zawierała większą ilość zdjęć łódzkich, prezentujących wielu konkretnych łodzian, w konkretnych miejscach i na uroczystościach. W „Panoramie” było ich nieraz tylko kilka w rubryce „Obrazki łódzkie” i do tego najczęściej z gatunku rodzajowych ciekawostek
Niewątpliwie na tę popularność „Łodzi w Ilustracji” miało wpływ i to, iż ukazywała się w niezmiennym formacie, jednolitym graficznie i pod tym samym tytułem, regularnie co tydzień, do wybuchu II wojny światowej. „Panorama”, główny konkurent, miała z tym kłopoty.
„Panorama” i „Hasło Łódzkie” były bardziej kosmopolityczne. Zamieszczały zdjęcia krajowe i zagraniczne z serwisów Polskiej Agencji Telegraficznej (PAT), wśród których łódzkie nie były w przewadze. Natomiast technicznie na pewno były lepsze od „Łodzi w Ilustracji”, oba drukowane na maszynach rotograwiurowych, na dobrym papierze.
Redaktorem „Łodzi w Ilustracji” przez cały okres jego ukazywania się był dziennikarz „Kuriera” Klemens Orchulski.
Pierwszy numer „Łodzi w Ilustracji” ukazał się 24 sierpnia 1924 r., a ostatni 27 sierpnia 1939 r. (Nr 34), czyli ukazywała się prawie równe 15 lat.
Oczywiście przez cały ten okres jego treść podlegała stosunkowo niewielkim korektom, ale generalnie podstawą treściową były zdjęcia z Łodzi, okazjonalnie z województwa łódzkiego. Mniej więcej od połowy lat 30-
Wydaje mi się, że stosunkowo mało doceniane są przez historyków informacje z podpisów, czy sam fakt opublikowania danego zdjęcia, które w konfrontacji z innymi materiałami pozwalają na korektę lub uzupełnienia faktograficzne.
Pismo przez cały okres ukazywania się wychodziło w formacie 40 [tu na aktualnej stronie wyszło „40”!!! tymczasem chodzi o „40”] (tzw. „kwarcie”), czyli 24 x 32 cm, o objętości 8 stron (kolumn). Przeciętnie w każdym numerze publikowano 10–15 zdjęć o tematyce łódzkiej. Mnożąc tę cyfrę przez ilość numerów w roku (52) i lat (15) otrzymujemy imponującą ilość ponad 11.000 zdjęć. Faktem jest, że są one często nie najlepszej jakości, ale przy obecnych środkach technicznych można je nieco poprawić przy publikacji. Nie udało mi się uzyskać źródłowych danych o jego nakładzie, ale skoro był dodatkiem do wydania niedzielnego „Kuriera”, to przez analogię do jego nakładu na ten dzień można określić go na około 40.000 egzemplarzy co tydzień.
Najwięcej zdjęć do dodatku wykonywał i publikował Aleksander Meyer, właściciel firmy p.n. „Fotografia Prasowa”, mieszczącej się przy ul. Piotrkowskiej 182. Sztandarowym miejscem dla jego fotografii była oczywiście pierwsza strona, najczęściej z jedną fotografią w największym możliwym w tym miejscu formacie. Nieliczne są zdjęcia z serwisu PAT-
„Wypełniaczem” treści poszczególnych kolumn pomiędzy zdjęciami są artykuły w przeważającej ilości niezwiązane z Łodzią, o błahej treści, które można pomijać bez przeświadczenia, że tracimy jakieś istotne treści. Zdarzały się materiały interesujące, np. pióra Stanisława Rachalewskiego, długoletniego sekretarza redakcji „Kuriera Łódzkiego”, kierownika działów lokalnego i literackiego, również autora najpierw cyklu publikowanego na łamach dodatku w 1938 i 1939 r. p.t. „Łódzkie Santo Campo” a następnie książki p.t. „Zastygły nurt życia. Łódź, która odeszła” wydanej w 1938 r. na bazie zebranych do nich materiałów, o ludziach spoczywających na łódzkich cmentarzach.
Wspomniana wyżej „poprawność polityczna” „Kuriera” widoczna jest również w doborze materiału ilustracyjnego w jego dodatku. Na przykład po tzw. „przewrocie majowym” w 1926 r. zmieszczono tu tylko dwukrotnie materiały: po raz pierwszy w numerze z 23 maja dwa zdjęcia pod wspólnym tytułem „Łódź w dniach krwawych starć w Warszawie”, prezentujące dwa stosunkowo pokojowe zgromadzenia łodzian na ulicach miasta, drugi raz w następnym numerze z 30 maja, na pierwszej stronie, zdjęcie bp Galla podczas pogrzebu ofiar zamieszek w Warszawie z cytatem jego słów wówczas wypowiedzianych: „Niech ostrzeżeniem będą nam te groby, a oczyszczeniem ten ogrom żałoby”. Tylko lub aż tyle... W ogóle można powiedzieć, że najbardziej bulwersujące wydarzenia społeczno-
Wojciech Źródlak
mec. Jan Stypułkowski
„ŁwI”, 1934/11, s. 1
red. Czesław Gumkowski
„ŁwI”, 1930/24, s. 3